Moja młodsza siostra jest szczęśliwą posiadaczką dwóch kucy. Od maleńkości Kornelia interesuje się zwierzętami - to jej pasja i największe hobby. Parę lat temu moja siostra nieco zawęziła swój kręg zainteresowań: jej marzeniem stało się posiadanie własnego konia. Na szczęście niektóre marzenia wcale nie są takie trudne do zrealizowania, nazywają się Megi i Migotka.
Megi, a tak naprawdę Martyna (to jej pierwsze nadane imię, wpisane w paszport) w sierpniu tego roku skończy 9 lat. Jest kucem walijskim sekcji B. To koń maści gniadej. Przyjechała do naszej stajni 10 marca, dlatego znamy ją od niedawna. W pierwszych dniach pobytu u nas była koniem bardzo przestraszonym i bała się ludzi. Obecnie można powiedzieć, że to inny koń niż ten, z którym mieliśmy styczność podczas pierwszych dni naszej znajomości.
Migotka to w zasadzie jeszcze "niemowlę", choć już sama biega i je trawę. W sobotę 30 maja skończyła dwa tygodnie. Od początku była dla nas ogromną niespodzianką, gdyż nie znaliśmy płci źrebaka, który Megi nosiła w brzuchu. Urodziła się zdrowa, jak każdy źrebak miała na początku problemu z utrzymaniem równowagi i ustaniem na własnych nogach, ale kilka minut po urodzeniu już piła mleko od swej mamy. Zaskoczeniem jest też to, że jej maść to czerwonobułana, która w tej rasie zdarza się bardzo rzadko. Kolejny post będzie traktował o "niezwykłości" tej maści. Cały blog będzie stanowił krótkie ABC - dla zupełnych amatorów i początkowych hodowców kucy.
Poniżej wstawiam zdjęcia Megi i Migotki.
![]() |
Nie ma to jak wiatr we włosach :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz